Rustykalne wesele w Folwarku Wąsowo

Uważam, że każdy człowiek, którego poznaję w moim życiu jest wyjątkowy. Zawsze zastanawiam się w jakich okolicznościach możemy spotkać się w przyszłości. Czasem ponowne spotkanie jest przypadkowe, a innym razem mam przyjemność być świadkiem wesela dwójki osób, które poznałam.
Irinę i Andrzeja poznałam w dość nietypowych okolicznościach, bo na weselu moich klientów. Robiłam zdjęcia a oni kręcili film z wesela. Bardzo miło wspominam tę współpracę, dlatego tym bardziej ucieszyłam się, że postanowili mi zaufać i oddać w moje ręce reportaż z ich ślubu.
Folwark Wąsowo
Ten stary folwark został zaadaptowany na hotel, restaurację oraz piękną stodołę, w której może odbyć się rustykalne wesele. Po przekroczeniu bram folwarku czuć klima gospodarstwa sprzed lat, w którym czas jakby się zatrzymał. Pięknie utrzymane tereny zielone, z gustem odrestaurowane budynki i biegające dookoła koty zapewniają niesamowite przeżycia.
Jak zawsze przed rozpoczęciem reportażu ślubnego zajrzałam w każdy zakątek, zamieniłam kilka słów z gospodarzami oraz osobami, które przygotowują wesele. Irina obiecała, że ma wybrany piękny kolor przewodni wesela. Byłam bardzo ciekawa jaki ostatecznie będzie jej wybór. Rzuciłam okiem na kwiaty i dekoracje - od razu wiedziałam, że wszystko będzie bardzo do siebie pasowało!
Ślub w plenerze
Przygotowania do ceremonii ślubnej w plenerze szły pełną parą, a młodzi je obserwowali. Mimo wiszących chmur, wszyscy mieliśmy nadzieję, że deszcz nas oszczędzi. Jednak chmury zdecydowały inaczej. Zaczęło padać na tyle obficie, że para młoda podjęła decyzję, by ceremonia odbyła się wewnątrz stodoły. Widziałam smutek w oczach Iriny i Andrzeja, ale mimo to górę wzięła radość z tego, że tego dnia staną się mężem i żoną!
Irina zdecydowała się na dwukolorową suknię ślubną. Wyglądała w niej niezwykle pięknie i zwiewnie. Andrzej postawił na klasyczny garnitur z muchą. To, co go wyróżniało to lekki odcień błękitu. Wszystkie detale ślubne oraz kwiaty, które Irina z Andrzejem wybrali idealnie ze sobą współgrały.
Licznie przybyli goście weselni zachwycali się otoczeniem oraz wystrojem. Ceremonia odbyła się w dwóch językach - Irina pochodzi z Rumunii. To fantastyczne, że jest taka możliwość, dzięki temu wszyscy rozumieją słowa przysięgi małżeńskiej, która tego dnia jest składana.
Rustykalne wesele
Klimat rustykalnego wesela spójnie tworzyły zabudowania Folwarku Wąsowo i detale wybrane przez parę młodą. Goście weselni siedzieli przy drewnianych ławach, a nad ich głowami wisiały girlandy zielonych roślin. Zabawa trwała w najlepsze i była przeplatana tradycyjnymi polskimi i rumuńskimi elementami.
Państwo młodzi zdecydowali się na dość niecodzienny krok. Zabawę weselną prowadził zespół muzyczny, który zapewniał nie tylko muzykę, ale także oprawę. Momentami czułam się jak na koncercie! Wszyscy świetnie się tego dnia bawili. Na sali było mnóstwo śmiechu i radości. Myślę, że tak właśnie powinno wyglądać dobre wesele w rustykalnym klimacie.
Żałowałam, że opuszczam to miejsce, że zabawa się kończy. Atmosfera była wspaniała i ten dzień na długo pozostanie w moim sercu.
Eteryczna sesja ślubna w Pałacu w Jabłonnej

Podczas pracy nad obróbką zdjęęć Eweliny i Macieja, nie mogłam przez moim Mężem ukryć mojego zachwytu.
"Ale zrobiłam piękna i eteryczna sesją ślubna! Jeszcze nie miałam okazji zrobić sesji w takim klimacie!" Mąż przyszedł, powiedział, że zdjęcia niesamowite i wtedy zadał jedno pytanie: No dobra, piękna sesja, ale co to znaczy, że jest eteryczna?
Eteryczna sesja ślubna-co ja charakteryzuje?
Nie powiem, zdziwiło mnie to pytanie, ale zaraz mu wyjaśniłam, że to bardzo delikatna, subtelna sesja zdjęciowa, na której panna młoda i pan młody wyglądają jakby byli z innego świata. Mąż powiedział, że tak, faktycznie taki klimat widać na tych zdjęciach i sam by lepiej tego nie opisał. Brawo on, wyrocznia!
Zanim to wszystko się wydarzyło, oczywiście najpierw musiała odbyć się sama sesja ślubna. Dostaję dużo wiadomości od panien młodych, w których opisują swoje marzenia, wizje, oczekiwania i nadzieje związane ze zdjęciami. Wiadomość, którą dostałam od Eweliny wyróżniała się na tle innych. Doskonale wiedziała, czego pragnie, jakich chce kardów i zdjęć oraz jakich okolicznościach powinnyśmy się spotkać. Czułam, że spotkanie będzie niezwykłe.
Miejsce na sesję ślubną
Długo dyskutowałyśmy o miejscu, w którym państwo młodzi będą czuli się najlepiej. Niestety nie wszystkie klimatyczne miejsca były przychylne. Również nie wszystkie spełniały nasze oczekiwania. Całe szczęście Ewelina się nie poddawała w poszukiwaniach, a ja w międzyczasie poleciłam jej Pałac w Jabłonnej, w którym byłam już kilka razy. Nie zrobiłam tego wcześniej ponieważ staram się za każdym razem fotografować w nowym miejscu, ale od ostatniej mojej wizyty w tym miejscu minęło sporo czasu więc stwierdziłam, że będziemy mogły wykonać sesje z nowym podejściem do tej samej przestrzeni. Tak też się stało. Ewelinie bardzo spodobał się ten pałac i to właśnie w nim odbyło się nasze spotkanie.
Na sesję jechałam bardzo podekscytowana, wiedziałam jaką suknię ma Ewelina. Bajeczny tren, złamana biel i odkryte ramiona! Czegoż można chcieć więcej, a do tego wnętrza Pałacu w Jabłonnej!
Sesja ślubna
To, co działo się w czasie sesji było piękne. Uczucia między panną młodą a panem młodym - naturalne i szczere. Każdy kadr wychodził niesamowity i eteryczny! Już w czasie sesji zdjęciowej wiedziałam, że to będzie perełka. Bardzo się cieszę, że wszystko tak pięknie zagrało i mogliśmy odbyć tę podróż do baśniowego świata razem. Wspaniałe jest to, że determinacja panny młodej, wsparcie pana młodego, odrobina szczęścia mogą pomóc stworzyć coś tak pięknego.
Rustykalne wesele w Starej Oranżerii - Warszawa

Stara Oranżeria - słyszałam o tym miejscu od dawna. Kilka osób mi o niej opowiadało, widziałam zdjęcia stamtąd i wiedziałam, że to miejsce jest wyjątkowe. Nie ukrywam, że byłam ciekawa jakie zrobiłabym tam zdjęcia, gdybym tylko miała okazje. Jednak miejsce, w którym odbywa się ślub nie jest dla mnie najważniejsze. Liczą się przede wszystkim ludzie.
Na spotkanie z Kasią i Michałem jechałam w mroźny wieczór. Umówiliśmy się w jednym z lokali w Warszawie. Już od pierwszych minut poczułam od nich niezwykle pozytywną energię. Czas mijał nam na przyjemnej rozmowie, która nie dotyczyła jedynie ich ślubu, ale także podróży, które oboje kochają, jedzenia i życiowych pasji. Bardzo szybko złapaliśmy wspólny język. Jak dla mnie to spotkanie mogłoby trwać i całą noc. Mieli przepiękny plan na swoje rustykalne wesele, łączyło nas wiele tematów podróżniczych a ich opowieści słuchałam z zapartym tchem!
Okazało się, że byli w Maroko, które wówczas było dla mnie zagadką, ale już wtedy wiedziałam, że tam pojadę, bo miałam kupione bilety i marokańskim opowieściom przez to nie było końca! Tak naprawdę Kasia i Michał utwierdzili mnie w przekonaniu, że chcę tam pojechać! Dzięki!
Stara Oranżeria
Byłam bardzo ciekawa tego miejsca. Zanim zaczęłam reportaż ślubny obeszłam cały ogród. Zamieniłam kilka słów z właścicielami. Zadbali o każdy, nawet najdrobniejszy detal. Pamiętając wizję panny młodej na swój ślub - wiedziałam, że to będzie coś pięknego. Bardzo chciałam stworzyć na tym Ślubie kadry, których nikt inny nie zrobił. Chciałam sfotografować to miejsce w absolutnie nowy sposób.
Stara Oranżeria to idealne miejsce na rustykalny ślub. Wszystko dookoła buduje piękny klimat. Jest spójne, a dodatki, o które zadbała Kasia idealnie pasowały do klimatu tego miejsca. To pokazuje z jak świadomymi Parami Młodymi mam przyjemność pracować. Dla mnie to coś niezwykłego.
Reportaż ślubny
Od pierwszych chwil wszystko działo się w spokojnym tempie. Przygotowania państwa młodych były pełne spokoju oraz radosnego wyczekiwania. Świadkowie, którzy od lat przyjaźnią się z parom młodą, wspierali ich na każdym kroku i bardzo angażowali się we wszystko.
Ślub cywilny odbył się w plenerze, w altance przy oranżerii. Pomimo swej zmienności tego dnia, na Ceremonii towarzyszyła nam piękna pogoda a wraz nią w pakiecie masa czułości, radości i łez szczęścia.
Rustykalne wesele
Zabudowania, ozdoby, detale ślubne i kwiaty. To wszystko złożyło się na całość wesela w stylu rustykalnym. Cały czas jestem oczarowana okolicznościami w jakich Kasia i Michał mogli bawić się w czasie swojego wesela. A zabawa była przednia. Parkiet płonął, zewsząd dochodziły gromkie śmiechy i głośne toasty za zdrowie pary młodej!
Wszelkie oznaki nowoczesności były sprytnie ukryte przed naszymi oczami, więc mieliśmy wrażenie, że wesele odbywa się u w starej oranżerii, którą ktoś opuścił lata temu i oddał we władanie naturze! Mimo, że wszystko było przeszklone to baldachimy chroniły gości weselnych przed słońcem i w ogóle nie czuliśmy się jak w szklarni.
Mini sesja zdjęciowa w dniu ślubu
To dla mnie bardzo ważny element. Zawsze zachęcam moje pary młode by zrobić kilka zdjęć na pamiątkę z dnia ślubu. Tych emocji nie da się powtórzyć, dlatego wiem, że to takie ważne.
Kasia z Michałem byli tego samego zdania. Zrobiliśmy kilka ujęć tego dnia w różnych odstępach czasu. Bardzo się ucieszyłam, gdy bez wahania zgodzili się na krótką sesję w nocy. I to właśnie wtedy wykonałam zdjęcia, których nikt wcześniej tutaj nie wykonał. Zdjęcia możesz podziwiać w galerii, która zaprezentowałam poniżej. Jestem z nich niezwykle zadowolona, tym bardziej, że otrzymywały liczne wyróżnienia między innymi na portalu LOOKSLIKEFILM. Stara Oranżeria daje wspaniałe możliwości by robić zdjęcia nocą. Oświetlenie i ozdoby stanowią wspaniałe tło dla pary młodej.
Wracałam do domu pełna radości, że mogłam być gościem na tym weselu. Kasia i Michał stworzyli atmosferę, dzięki nim nie czułam, że byłam w pracy. Wprost nie mogłam się doczekać by zgrać zdjęcia i móc je obejrzeć. Wiedziałam, że będą to perełki!
Byłam przeszczęśliwa, wiedziałam, że to jeszcze nie koniec naszej przygody. Przed nami była jeszcze rustykalna sesja zdjęciowa!
Zimowa sesja zdjęciowa - Tatry

Kocham Tatry! Od najmłodszych lat jeżdżę tam regularnie. Pierwszy raz zabrała mnie tam babcia i dziadek. Od tamtej pory wsiąkłam! Jako dziecko znałam i potrafiłam wskazać większość szczytów. Będąc dorosłą - większość z nich zdobyłam. Część - zimą.
Zima w Tatrach
Zima w Tatarach jest wyjątkowa. Pełno śniegu, siarczysty mróz. Dziś nisko wiszące chmury, a następnego dnia piękne niebieskie niebo i pełne słońce. Raz wieje tak, że trudno ustać, by za chwilę powietrze stało. Niesamowity miszmasz, w którym jestem rozkochana.
Staram się bywać zimą w Tatrach co roku. Nawet na kilka dni, pochodzić dolinami, popatrzeć z Kasprowego na Halę Gąsienicową. Jeśli warunki pozwalają - zdobyć jeden ze szczytów. Poczuć mróz na policzkach. Zmarznąć w ciągu dnia a wieczorem rozgrzać się przy kubku grzańca. Obym mogła w ten sposób celebrować zimę do końca życia!
Zimowa sesja zdjęciowa w Tatrach
Wykonałam już kilkadziesiąt sesji zdjęciowych w Tatrach. Od samego początku zachęcam pary by pojechać w góry i tam zrobić sesję. Wiele osób się waha, ale widząc efekty są zachwyceni. Większość latem, ale były także sesje zimowe.
Jak wspomniałam wcześniej - pogoda zimą bywa kapryśna. Pojawia się prognoza na piękne słońce, a rano gdy się budzisz chmury są tak nisko, że ledwo widać góry. Właśnie w takich warunkach miałam przyjemność robić zdjęcia Paulinie i Szczepanowi.
Spotkaliśmy się na Rusinowej Polanie. Termometr wskazywał -15 st. C, a na szlaku nie było nikogo! Nisko wiszące chmury, zupełny brak wiatru. Cała polana tylko dla nas. Już wtedy wiedziałam, że to będzie idealna szansa na sesję w czerni i bieli. Jestem pod wrażeniem tego, jak moja para potrafiła wytrwać na tym mrozie. O tym jak było zimno niech świadczą kryształki lodu, które widać na włosach Pauliny!
Jestem bardzo szczęśliwa, że mogliśmy zrobić tę sesję zdjęciową. W tym roku również będę w Tatrach, zatem do zobaczenia na szlaku!
Sesja ślubna w Ogrodzie Botanicznym - Warszawa

Wierzę, że nic nie dzieje się bez przyczyny...Takie słowa można potraktować jako frazes, ciągle to słyszymy, szczególnie w dniu ślubu w kościele. Jednak wiem, że ludzie, których spotykam w swoim życiu, prywatnie lub podczas sesji zdjęciowej, nie są przypadkowi.
Modele do sesji zdjęciowej
Tę piękną parę poznałam podczas wakacji. Siedziałam z mężem na plaży na Korfu i obserwowałam okolicę. Dorotę i Łukasza zobaczyłam w pewnym momencie i od razu pomyślałam, jaka piękna z nich para, fajnie by było im zrobić zdjęcia! Przełamałam swój opór i podeszłam do Doroty, zapytałam czy zgodzi się na sesję zdjęciową, spontaniczną tu i teraz. Po chwili byłyśmy dogadane.
Tak zaczęła się nasza znajomość, która trwa do dziś.
Dorota kocha zdjęcia, magię w nich ukrytą oraz to, że zatrzymują emocje z danej chwili. Łukasz chętnie jej towarzyszy, więc kwestią czasu były kolejne projekty, w których byliśmy razem.
Stylizowana sesja ślubna - organizacja
Pewnego dnia do głowy wpadł mi pomysł na stylizowaną sesję ślubną. W głowie widziałam suknię, w której panna młoda mogłaby wystąpić, a wokół niej kwiaty. Mnóstwo kwiatów. Od razu wiedziałam, że idealną parę do tego projektu już mam. Musiałam tylko jakoś ich przekonać, żeby przyjechali do Warszawy na sesję zdjęciową.
Dość szybko doszłam z Dorotą do porozumienia, dograłyśmy termin, w którym oboje mieli czas i tak spotkaliśmy się na sesji zdjęciowej (już trzeciej w trakcie naszej znajomości).
Miałam komu robić zdjęcia. Brakowało kilku kluczowych detali.
Zadzwoniłam do Anny Sarnowskiej, która chętnie weszła w ten projekt! W ten sposób znalazłam suknię ślubną dla panny młodej!
Bukiet ślubny - nie zastanawiając się od razu zadzwoniłam do Kwiatoczułe. Kolejne wspaniałe dziewczyny dołączyły do naszej ekipy.
Bardzo zależało mi również na dodatku jakim jest papeteria ślubna. Znalazłam numer do Decoris wedding i również zaryzykowałam telefon. Opłaciło się, piękne zaproszenia ślubne mogły pojawić się na moich zdjęciach!
Zdjęcia wyszły obłędne. Piękna panna młoda, śliczna suknia ślubna, przystojny pan młody, a wokół nich wspaniale kwitnące kwiaty. To, co działo się w czasie tej sesji zdjęciowej przeszło moje najśmielsze oczekiwania! Do dziś mam ciarki jak przypominam sobie te momenty. A nad nami wisiały ciemne chmury, z których lada moment mógł spaść deszcz...
Na szczęście nic takiego się nie stało! Już przeglądając zdjęcia na aparacie cieszyłam się, że mogę być fotografem i razem z parą młodą tworzyć piękne zdjęcia!
Rustykalna sesja zdjęciowa w szklarni - Warszawa

Ślub w Starej Oranżerii koło Warszawy, który Wam pokazywałam tutaj, aż prosił się o unikalną sesję ślubną. Jak wiecie, Kasia podczas swojego ślubu zadbała o każdy detal, więc nie zdziwiłam się, gdy zadzwoniła z hasłem: Znalazłam idealną szklarnię w Warszawie na sesję ślubną!
Rustykalna szklarnia w Warszawie - czy to możliwie?
Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Rustykalna szklarnia w Warszawie? Przecież coś takiego na pewno nie istnieje. Zaufałam mojej Pannie Młodej, pojawiłam się we wskazanym miejscu.
Byłam bardzo zaskoczona, gdy zobaczyłam szklarnie, które mają niesamowity klimat. Od razu wiedziałam, że będzie to magiczna sesja ślubna!
Suknia ślubna i detale
Stylizacja Kasi i Michała idealnie współgrała z tym miejscem. Suknia ślubna Kasi nie była biała. Wyróżniał ją nie tylko kolor, ale także mnóstwo błyszczących się elementów. Michał nie miał na sobie typowego garnituru.
Detale, które Kasia wzięła ze sobą były niesamowite. A co najbardziej mnie zaskoczyło? Kasia wzięła ze sobą nawet tort ślubny oraz wino weselne!
Ich wygląd, detale i otocznie rustykalnej szklarni wspaniale ze sobą współgrały.
To był obłęd, zdjęcia podczas sesji ślubnej niemal same się robiły. Jak dziś pamiętam promienie słońca, które wpadały przez lekko przybrudzone szyby w szklarni. Para młoda wyglądała w tym otoczeniu przepięknie. Sesje zdjęciowe w nietuzinkowym miejscu to coś, co uwielbiam i mogłabym tak pracować codziennie.
Będę wracała do tych chwil w szklarni z nostalgią, pełna wdzięczności za to, że każda z moich panien ślubnych jest wyjątkowa i ma swój pomysł na to, jaką chce sesję zdjęciową.
Pałac w Pstrokoniach - wesele w plenerze Łódź

Wesele w plenerze zawsze kojarzyło mi się ze wsią, stodołą i ogrodem. Zupełnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać po pomyśle Gosi i Macieja - ślub w plenerze w Pałacu w Pstrokoniach? Jak się okazało to strzał w dziesiątkę, a ich koncepcja bardzo przypadła mi do gustu!
Idealne miejsce na wesele?
Piękny pałac, wspaniały ogród, ciepły sierpniowy dzień i niedaleko Łódź. Czy można było sobie wymarzyć piękniejsze okoliczności ślubu?
Po przekroczeniu bramy, przy której były dwa olbrzymie dęby, znalazłam się w innym świecie! Droga prowadząca na miejsce ślubu otoczona jest mnóstwem drzew. Pałac w Pstrokoniach, pochodzący z XIX wieku, jest niesamowity. Jestem pewna, że nie jeden architekt się nim zachwyci. Został pięknie odrestaurowany przez właścicieli, których opowieści o tym miejscu są pełne pasji.
Uwielbiam miejsca z duszą, które są idealnym dopełnieniem ślubu jak bajki.
Co mnie zaskoczyło?
Spodziewałam się, że będzie wystawnie - jak to w pałacu. Dzięki wykorzystaniu ogrodu, namiotu oraz pięknych dekoracji ślubnych para młoda stworzyła klimat rustykalnego wesela. Wszystko było bardzo spójne i pasujące do siebie. Nie ma się czemu dziwić - Gosia i Maciej zajmują się na codzień dekoracją wnętrz.
Lekko kropiący deszcz w dniu ślubu? Żaden problem! Dodał magii i ochłodził sierpniowe powietrze. Bardzo lubię sierpniowe wesela, słońce przepięknie maluje barwy! Mogliśmy je w pełni wykorzystać podczas mini sesji w Dniu Ślubu.
Niesamowite rzeczy zaczęły się dziać także po zmroku. Oświetlenie namiotu, w którym było wesele, dawało niesamowite możliwości by zrobić zdjęcie z wykorzystaniem odbicia światła - zobaczcie sami!
Dopełnieniem imprezy był DJ z Łodzi - DJ Lizard, postać nietuzinkowa i niezwykle interesująca. Polecam serdecznie!
To był wspaniały dzień, pełen miłości, szczęścia i dobrej zabawy.